Tytuł niestety nie spotkał się z entuzjazmem uczestników. Pomimo nadziei na prowokującą do myślenia lekturę, wrażenia były raczej rozczarowujące, a dyskusja szybko nabrała krytycznego charakteru. Przy czytaniu łatwo było poczuć się przytłoczonym ilością danych statystycznych, które sprawiły, że pozycja stała się nużąca i trudna w odbiorze. Zamiast angażującej narracji, dostaliśmy przesyt liczb, które nie budowały spójnej opowieści. Zauważyliśmy też jednostronność autorki, która ignorując szerszy kontekst historyczny czy społeczny, dobiera sobie dane… pod tezę. Choć doceniamy próbę autorki poruszenia ważnej kwestii, „Niewidzialne kobiety” rozczarowały nas i nie spełniły oczekiwań względem książki, która miała skłonić do refleksji nad poważnymi problemami w naszym społeczeństwie.
Klubowiczka Maja Banasik